niespodziewanie....

.... spadał deszcz z nieba... po chwilowym przestraszeniu i chowaniu się pod jakimkolwiek daszkiem, dzieciaki zaczęły z wielkim zapałem atakować wielką kałużę... aż nie nadążałam ze zdjęciami...






... i chwilowo ochłodziło się...






... i przerwa na poziomki w zawsze wiernym towarzystwie...




... upalne te nasze letnie dni, ale to już temat obgadany na wszystkie sposoby i przez wszystkich chyba... pracować w takich okolicznościach raczej mało się chce, ale co zrobić... do urlopu jeszcze dłuższa chwila, a ratuje nas nasz nowy turnus na wczasach pod gruszą, nowe ręczniki i dzieci, które jak nikt inny w sposób magiczny potrafią regenerować swe siły i podnosić poziom energii, właściwie niezależnie czy jest 20' czy 30' czy 40' ;-) tylko czasem dorośli zadyszkę łapią, bo nie mogą za nimi nadążyć.... i kto tu komu nadaje rytm ;-)
d.



Komentarze

Popularne posty