kiedy szumi dusza...
paleta barw za oknami
przepoczwarza się słoneczność
pojawiają się rudości
żółć zaczyna mieszać się z zielenią
brązowe kosmyki spadają na ramiona
i nic więcej dzisiaj nie potrzebuję
d.
przepoczwarza się słoneczność
pojawiają się rudości
żółć zaczyna mieszać się z zielenią
brązowe kosmyki spadają na ramiona
zamiatam piętrzące się śmieci
kto to wszystko tu nanosił
kto na to pozwolił
wymiatam z głowy niepotrzebne balasty
nie-moje historie
przydługie opowieści bez szczęśliwych zakończeń
zawiłe składanki niepasujących klocków
burzę te wszystkie wieże
rozwalam te murki
dłubię w tych skorupach szukając podmuchu wiatru
nie chcę tych murów ograniczeń i utyskiwań
chwilowa lekkość
wytchnienie od przesytu i nadmiaru cudzych spojrzeń
od tych papierowych pustych deklaracji
buduję dystans od formy ważniejszej niż proste treści
i... patrzę na dziewczyny
ich lekkość onieśmiela
pozwalam im biec
idę obok
nic więcej dzisiaj nie chcę
i słyszę wreszcie
cichy szum
nie zgubiłam jej jednak
jest miękkością niedostępną w abonamencie
d.
Komentarze
Prześlij komentarz