gdy rozgadanie znika...
cichutki cienki głosik
popiskuje z oddali
nie wchodzi na scenę nieproszony
pokornie czeka z boku
jeszcze rozmowy trwają
pisma fruwają
jedni się zmieniają
inni w miejscu zostają
omiatają mnie wzrokiem
pędzą dalej
nie mają kotwicy w tej chwili
ciągną ich sznurki wydumanych oczekiwań
ambicje presje coraz wyżej zawieszone poprzeczki
nie odpuszczają...
termometr nie zasypia w letnim słońcu
cienka linia kurczy się
mgła przeciąga wszystkie ramiona
niebo opada niżej
i teraz słyszę wyraźniej...
intensywność kolorów traci impet
głosik cichutki dojrzewa
wchodzimy coraz wyżej
szelest pod nogami zaczyna nadawać rytm...
popiskuje z oddali
nie wchodzi na scenę nieproszony
pokornie czeka z boku
jeszcze rozmowy trwają
pisma fruwają
jedni się zmieniają
inni w miejscu zostają
omiatają mnie wzrokiem
pędzą dalej
nie mają kotwicy w tej chwili
ciągną ich sznurki wydumanych oczekiwań
ambicje presje coraz wyżej zawieszone poprzeczki
nie odpuszczają...
termometr nie zasypia w letnim słońcu
cienka linia kurczy się
mgła przeciąga wszystkie ramiona
niebo opada niżej
i teraz słyszę wyraźniej...
intensywność kolorów traci impet
głosik cichutki dojrzewa
wchodzimy coraz wyżej
szelest pod nogami zaczyna nadawać rytm...
słowa milkną
mniejsze chmury z ust wypływają
w jednym jeszcze mroźnym oddechu
znika całe tygodniowe rozgadanie
fale wylewanych w pośpiechu słów
tych, co wpadają do mnie
tych, co wypuszczam od siebie
tych ważnych, wypuszczanych ze ściśniętego lękiem gardła
tych odbijających się echem, bez odpowiedzi
tych puszczanych bez namysłu, jak z naprężonej zbyt długo smyczy
i tych ziejących pustką, jak wydmuszki
zatrzymują się te wszystkie poskładane litery
ładnie ubrane w słowa
teraz zajmują nas tylko te nazwy poukładane w linie wędrówek
spokojnie nakierowuję myśli
tworzę mapę marzeń
mały palec wskazuje dzisiejszy kierunek*
drewniana chata ładuje baterie gorącą kawą
wspinamy się bliżej nieba
mijamy kolejne wskazówki
głosik stał się donośnym głosem
i słyszę wyraźne potwierdzenie
to dobry kierunek
nic już nie zasłania widoku**
i w kolejnym oddechu
pamiętam, co pod nogami mam...
i czuję dookoła
spokój z tych korzeni zrodzony
zabieram te odkryte zachwyty
żywe przebłyski
te zapierające dech odkrycia
że rozgadanie potrafi zasłonić najlepsze widoki
i zabieram to wszystko na dół
Mała Dziewczynka też z cięższym plecakiem...
a jak rozgadanie znów uciszy ten głos
otworzymy nasze plecaki
i kolejną linię na mapie wskażemy oczom
by nogi wiedziały gdzie iść...
d.
* schronisko Szwajcarka (Karpniki)
** Husyckie Skały, Krzyżna Góra
��
OdpowiedzUsuń