ciemność na kole...

pierwotna wizja
jedna myśl tuż po pierwszej kawie
jeszcze tyle chwil po niej
a w głowie kołyszą się obrazy
w poszukiwaniu jednego...


wyruszam, kiedy inni wracają
promienie kończącego się dnia dodają animuszu
czapka pomaga ochronić ulotne myśli
przytrzymuje w ryzach rozpasaną wyobraźnię

wiatr dodaje sił
choć na tylnym kole już rozsiadła się ciemność...




nie słyszę już nic
przeczuwam tylko
niepewna tych uczuć
niech płyną, niech zostawią gładką powierzchnię
niech dadzą wytchnienie...


ta droga przede mną
wcale łatwiejsza nie jest
niż ta, która zanika we wspomnieniach
ale jadę w tę przestrzeń
z całym bagażem nie tylko swoich słów

jestem u celu
i ocieram łzy wyduszone wiatrem
rozcieram zmarznięte dłonie
i jestem
bez pośpiechu
z wielkim niebem nad głową







i wraca ta wizja
łapię ją
bo czekałam cały dzień
widziałam już rano te deski wśród gładkiej toni...


mogę wracać...
d.

Komentarze

Popularne posty