błękit morski...
kiedy lato zmienia się w wakacje
kiedy lipiec płynnie wchodzi w sierpień
budzi się we mnie wolność i oderwanie
budzi się niczym nie dająca się okiełznać potrzeba ucieczki
pakują się same walizki
bilety rezerwują się z automatu
PKP pomaga dotrzeć do celu
bagaże są lekkie jak puch
nocka w pociągu mija bez śladu
i góra mapy otwiera swoje błękitne podwoje!
kiedy lipiec płynnie wchodzi w sierpień
budzi się we mnie wolność i oderwanie
budzi się niczym nie dająca się okiełznać potrzeba ucieczki
pakują się same walizki
bilety rezerwują się z automatu
PKP pomaga dotrzeć do celu
bagaże są lekkie jak puch
nocka w pociągu mija bez śladu
i góra mapy otwiera swoje błękitne podwoje!
kiedy słońce jest jeszcze na wschodzie
kiedy piasek staje się tlenem
w głowie pojawia się pustka
i znika wszystko co ciąży!
i myśl w głowie
że innej takiej swobody
w innym miejscu niż to moje miejsce na wybrzeżu
trudno by szukać!
kiedy fale znikają
woda zlewa się z niebem
robi się magicznie
cała rzeczywistość bije po oczach błękitem...
i idziemy spać z niebieskim pod powiekami!
a do tego klimatu powrócimy jeszcze nie raz!
d.
Komentarze
Prześlij komentarz