porządki...
intensywnieją kolory
pomimo nieuchronności listopadowych zapowiedzi
przeczucie zachwytu narasta
trzymam je mocno w dłoni
schowanej w ciepłej kieszeni
jeszcze chwile temu
nie było widać wyraźnie
mgliście rozmazywał się cały ukryty skrzętnie horyzont
pomimo nieuchronności listopadowych zapowiedzi
przeczucie zachwytu narasta
trzymam je mocno w dłoni
schowanej w ciepłej kieszeni
jeszcze chwile temu
nie było widać wyraźnie
mgliście rozmazywał się cały ukryty skrzętnie horyzont
opadła jednak nagle zasłona
słońce odpowiedziało żółtością nieznośną
i nabrało kolorów kolejne stąpanie po rudościach
kroki znów bardziej sprężyste
kolano bolące zapomniane
a schowane w kieszeni przeczucie wyfruwa
prosto do głowy
kolejne kamienne stopnie zaliczone*
i niebo nisko nad duszą
już całe w niej
wzruszenie zasłania niepewności
całe szeregi niezadowolenia z siebie
znikają przyziemności
wszystkie nierozpoczęte remonty
nie podomykane sprawy
najsensowniejszy jest nagle biały pies
przez krótką chwilę towarzysz wspólnej drogi
i zostaję z niebem blisko nad czołem
zabieram je do ciepłych kieszeni
niech grzeje, kiedy mgła powróci
d.
*Sokoliki, Góry Sokole, Rudawy Janowickie;
Komentarze
Prześlij komentarz