niskie skośne ulotne...

grube kotary najciemniejszych dni w roku
zasłonięte szczelnie

nie widać końca,
nie pamiętam początku...
zagęściło się od mrocznych mgieł
krótkich nieprzespanych dni
niemoc obezwładnia
samotność nieznośnie puka w parapet
siedzi wśród ptaków czekających na nasiona
dokarmiam całe stado
nikt głodny nie odleci

a jak już poleci zabiorę się z nim
wyślizgnę się prawie bezszelestnie

bo zjawiły się wczoraj
nisko nad czubkami drzew
skośne leniwe i ulotne


promienie energodajne






zaczęły podkreślać
nagie szkielety roślin
nasze puste parapety
z których odfrunęła i samotność
razem z całym stadem ptaków

pozostało iskrzenie...
ledwo zauważalne, ale nie dające zapomnieć
tych łączących nas niteczek
chwytających srebrzysto-złote światło













myśli same się układają
te nagie gałęzie
opowiadają nam
przypominają całe delikatne i mocne zarazem
struktury, całe historie
wzrastania, dojrzewania
odradzania...


i wdzięczność się rozlewa
że widzę to światło
że idziemy w nim razem
bez spięć napięć i ciśnień
które już dawno za nami



woda dodaje głębi
skuta lodem
prawie nieruchoma
narzuca ciszę









i trudno uwierzyć, że życie wokół się toczy
w tej ciszy
w tej drzemiącej mgle



ale jesteśmy!
w tych ulotnych promieniach
stawiamy swoje kroki
jedną drogą
za chwilę innymi
ale dzisiaj pod skośne promienie
razem z Małą Dziewczynką
która ma ciepłe dłonie
i pilnuje nas oboje...




może to zapamiętamy!
ja zachowam
w ciepłej kieszeni


razem z odgłosem
dudniących stóp


d.

Komentarze

  1. ...w ulotnych promuenuach...��i to ciepło w kieszeniach...fajne��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty