ręka w rękę...

mamy marzec - niby nic, a jednak coś się zaczyna zmieniać, dzień coraz dłuższy, mimo resztek śniegu gdzieniegdzie, słońce już zdecydowanie nie zimowe, czuje się nowe...
wieje nowy wiatr, a jak marzec to i czas na odgracanie, bo wiosna przyjdzie - bez dwóch zdań...
taka energia się rozkręca, że się zaczyna chcieć i nie tłumię tej potrzeby, by odgracać, zaglądać w zakurzone kąty, ściągać pajęczyny, a zaczynam od najtrudniejszego, czyli tego co nad głową - rozpoczynam więc akcję sprzątanie strychu. A to nie lada wyzwanie, bo po pierwszych parunastu minutach kurz wręcz mnie osaczył, a są tam takie zakamarki, które pamiętają jeszcze moich dziadków i sprzęty takie, które dawno dawno temu przestały służyć komukolwiek i zapomniane straszą teraz...ogarnięcie tego to będzie robota na wiele wiele dni, tygodni, ale mam zamiar, wreszcie, w tym roku, rozprawić się z tym, co od kilku lat wręcz zalega i wkurza niemiłosiernie.... a tak przy okazji takie porządki pomagają skutecznie na wiele wiele przeróżnych codziennych stresów, napięć, przemęczeń i innych chorób ;-)
a po sprzątaniu znalazł się czas na wspólną pracę z Małą Dziewczynką, bo marzec to też dla nas miesiąc jej urodzin i zaczynamy od zaproszeń... pastele wszelkiej maści poszły w ruch...


koncepcja pojawiła się spontanicznie i ruszyła praca taśmowa. Mała Dziewczynka zajęła się kolorowaniem, w swoim stylu, po swojemu, a reszta należała już do mnie, by te kolory, które wykorzystała miały odpowiednia oprawę...



i tak poszło... wspólne tworzenie, gadanie i zerkanie każdej z nas, co tam robi ta druga + uwagi, szczególnie w moją stronę.... ale efekty podobają się nam obu ;-)






d.

Komentarze

Popularne posty