Dzienniki...

... pamiętniki, kroniki maja w sobie coś co mnie przyciąga, ale...  musi to być to COŚ. Sama nie wiem jak to  nazwać, ale musi mnie ponieść, a wtedy zatapiam się w czytaniu... może to trochę podglądanie życia innych, ciekawość zwykła ludzka, może szukanie odpowiedzi na pytania z czyjegoś życia albo nawet do swojego...
tak czy inaczej poznaję CHUSTKĘ. dnia pewnego trafiłam na wywiad z nią w gazecie mojej sobotniej, potem potarłam do jej bloga (dla zainteresowanych na bocznym pasku jest link do niej) i zostałam... czytając jej pisanie byłam świadkiem (jak wielu wielu wielu innych ludzi) jej żegnania się z życiem, jej odchodzenia na tę drugą tajemniczą stronę. dzisiaj już jej nie ma na tej naszej stronie, a jej pisanie nabrało formy bardziej realnej, czyli książkowej do kupienia w księgarniach... były wcześniej zapowiedzi ale w codzienności terminy wszelakie umykają mi... aż dnia pewnego na wystawie mojej księgarni patrzę jest... i czytam czytam i sama się sobie dziwię że znajduję na to czas, bo książka ta do  czytania jest ale też do myślenia i analizowania i ...






miała raka i on ją pożarł ale ... jej smakowanie życia jest (bo jej słowa zostają i krążą i są) imponujące zwyczajne i takie po prostu TU I TERAZ. Ona nie bała się mówić o odchodzeniu, żegnaniu, swym cierpieniu, bólu, o lęku, o wszystkim... bliskość ostateczności tak doładowuje co wybrane jednostki i chwała im za to... bo niektórzy łapią skrajności lub zwyczajnie nie wiedzą jak się ustawić do tego końca... a takie osoby jak Joanna Sałyga oswajają to, co tak przeraża i ... wiele uczą...
myślę o swoich chustkach, jak wiele ich w moim wiklinowym koszu, jak je lubię, jak dobieram do nastroju albo nastrój do nich...






od teraz będą mi też przypominać inną Chustkę...
ale tobie Z. boje się dać tę książkę... czemu?
d.

Komentarze

Popularne posty