Celebruj!!!

... wyjęłam już ciepłe szaliki, chusty, rękawiczki, nawet kurtki zimowe są gotowe i ocieplane buciory...
budzik dzwoni i jeszcze spod zamkniętych powiek dociera do mnie powoli, że nadal jest ciemno, słońce jeszcze nie wstaje, ale zwlekam się... ciężko i z wielkim mozołem, bo jednak ciepło pod kołdrą kusi, by zostać w nim dłużej, wtulić się w poduchy i nie otwierać oczu...
przybiega jednak Mała Dziewczynka i błyskawicznie wskakuje na mnie i nie ma już wyjścia - oczy szeroko otwarte i nagła wielka tęsknota, by kubek kawy już stał przede mną...
chyba nie wiem jak to się stało, ale kawę mam przed sobą, może sama się zrobiła, bo nic nie kojarzę..
potem to już zaczyna się jeden wielki ruch w całym domu, budzą się wszyscy i nabieramy tempa, budzą się sprzęty domowe, nawet stół i krzesła, nawet ręczniki i rolety w oknach...
rękawiczki na dłonie, czapka też się dzisiaj przyda, syn już ciągnie noga za nogą i rusza do szkoły, córka na fotelik i jedziemy... przedszkole już dawno nie śpi, rejwach wielki, szatnia, buziaki i...

jadę do pracy, trzymam się planu, by w tym roku nie rezygnować zbyt szybko z roweru, więc dbam tylko o odpowiednie szaty, ochronki na ręce i kręcę nogami.... lubię przejeżdżać przez to moje zaspane jeszcze miasto, przez stary rynek, po kostce, po granitowych płytach,aż koszyk rowerowy dostaje spazmów, mijam znajomych mieszkańców, zajętych już swoją pracą, pan z zieleniaka już wystawia skrzynki, pan z kawiarni, zamiata przed wejściem, pani z kiosku wykłada świeże gazety, dziewczyna podlewa już kwiaty w swojej magicznej kwiaciarni, a reszta umyka szybko do swoich biur... spoglądam na te stare kamienice, obsikane mury, psy szukające czegoś ciekawego na skwerkach, spoglądam na tych, co to im parę groszy brakuje i parkują już pod filarami w oczekiwaniu na innych kompanów, spoglądam na ptaki kąpiące się w kałużach i zakurzone witraże wielkiego kościoła... spoglądam i mam wrażenie, że unosi się nad tym wszystkim delikatny zapach kawy, zaparzanej w wielu miejscach na raz...

i to jest właśnie ten moment, kiedy mam takie swoje codzienne spokojne westchnienie, łapanie tylko swoich oddechów, celebrowanie chwili, kiedy nie muszę jeszcze z nikim rozmawiać, nic pisać, nie analizować czy układać planu, jestem zwyczajnie dla siebie... wokół mnie jest cicho i spokojnie, mam swój rower, droga przede mną szeroka, prawie pusta, niczego nie muszę wymijać, jadę ścieżkami, którymi chcę... rozmyślam trochę o tym, co mnie czeka w pracy, jakie dzisiaj plany. ale częściej jednak myśli wybiegają do przodu i już prawie czuję, jak później, będziemy już z powrotem w domu...gdzie czeka ciepłe światło, mój drewniany, uratowany stół, miauczący kot, grube skarpety, książka, kubek gorącej herbaty, kolorowanki, brak pośpiechu, rozleniwienie, nicniemuszenie, planowanie malowania, itd. ...dlatego...

uwielbiam jesień, jest mglista, częściej zimna i mokra, ale jest po mojej stronie, daje mi dużo czasu, czasu na myślenie, takie głębsze, z zastanowieniem i sprzyja czytaniu, a to kolejne chwile tylko dla mnie, choć potem też dla wszystkich wokół mnie, bo... jak ostatnio odkryłam dzięki Mice (polecam by się zagłębić w jej słowa i myśli o tutaj klik ) "jak innym będzie ze mną lepiej, to będę szczęśliwa"!

rozmyślam też o swoich bliskich, szczególnie o wczorajszej wieczornej rozmowie - pisaniu z przyjaciółką moją E., o tym jak bardzo bym chciała mieć magiczną różdżkę i zdjąć z jej barków choć trochę ciężarów, jakie ostatnio przyszło jej znosić i nosić,
myślę o Księżniczce M. i życzę jej by nie schodziła ze swej "drogi wojownika", bo taki cenny i wielki jest jej uśmiech i serce,
myślę o Z., by nie wątpił, by przestał się szarpać i dał sobie czas, by nie uciekał w pośpiech,
myślę o A., by dała sobie pomóc, by odpuściła kontrolę i umiała zdrzemnąć się nam gazetą,
myślę o I., by uwierzyła w siebie i odnalazła swoje zdanie,
myślę też o R., by izolacja dała mu wytchnienie od tej części siebie, która dusiła już nie tylko jego, ale wszystkich wokół niego, dusiła i mnie, by puścił wreszcie swoje ego i dał się ponieść..., choć przez chwilę innym, by skorzystał z pomocy i mądrości innych, którzy już tę drogę poznali, by poczuł, zrozumiał, że jak innym będzie z nim lepiej, to może być szczęśliwy...

o tym rozmyślam, o tym śnię po nocach, o tym czytam.... i jest tego więcej i więcej
taka to jesień moja...
nadal bez aparatu... ale cóż czasami bywa i tak

bez zdjęć też mogę coś przekazać i pozwolić lecieć słowom w świat

ściskam tych, którzy jednak tu zaglądają i czytają ;-)
d.

Komentarze

Popularne posty