i życzę sobie...

i jest! Mam 40 lat i... świetnie się z tym czuję i...
to w sumie dziwny czas dla mnie, ale ostatnio pękło coś - nazbierało się mnóstwo tzw. gniotów, kłopotów, problemów i zmartwień, ale pękło i jakiś stopień na tych moich schodkach życia pokonałam.

Jak myślę o sobie sprzed paru lat i wcześniej to mam wrażenie, że i trochę spałam, trochę za dużo płakałam, a i trochę się użalałam, uciekałam i chowałam, ale było też walczenie, bicie się z samą sobą, gonienie za czymś,co nie było moje, były wzloty, uniesienia i całe morza wzruszenia, był ból, była miłość, było wszystko - doświadczeń cały kalejdoskop i dzisiaj, jak myślę o sobie, tej już 40-letniej to wiele rzeczy już mi się nie chce, a tysiąc innych jak najbardziej chcę, mam mocne przekonanie, że umiem mówić głośno NIE, ale i dosadnie TAK i nie zasłaniam lustra, kocham swoje zmarszczki i pomarszczenia tu i ówdzie, lubię siebie tysiąc razy bardziej niż kiedyś...



czuję ruch, odczuwam ten proces - jakim życie jest i coraz bardziej i mocniej utwierdza się we mnie akceptacja dla spraw, na które nie mam wpływu... i jedna szczególnie, cholernie trudna relacja - dała mi bardzo dużo, dobrych rzeczy, odkryć i emocji, które we mnie obudziła, ale dała też kopniaki, cierpienie, ból i w efekcie przebudzenie, bo spowodowała wielki wybuch niezgody na złe traktowanie, na winą obarczanie.

 Dała wiele i wiele zabrała, ale bez niej i bez tego człowieka, z którym ją budowałam, nie byłabym dzisiaj w tym miejscu, nie byłabym właśnie taka. Tysiące błędów popełniłam, ich konsekwencje gorzko przełykałam, ale nauczyłam się, że nic nie jest ot tak, że to wszystko jest po coś, że dostajesz lekcje i zadania domowe do odrobienia i wszystko musisz przeżyć sama, bo inaczej nie zrozumiesz, nie dojdziesz do kolejnych schodków, nie zadasz kolejnych pytań...

i nie myślałam, że to kiedyś napiszę i to tutaj, ale... dziękuję ci R.

i każdego dnia przypominam sobie moją listę uszczęśliwiającą i mam nadzieję, że nie będę o niej zapominać ;-) i tego sobie życzę!

 mam też wrażenie, że mniej jakby wiem, i pytań jakby więcej, ale to po prostu JA

i dostałam piękną muzykę - moje brzmienia, z mojego serca!
o wymownym tytule Wake up ;-) przy okazji polecam bardzo bardzo!









i nowe czytadło...




zaczynam czytać... więc recenzja za czas jakiś...
a i wino trafiło w moje ręce wyjątkowe, bo tajemnicze i o intrygującym smaku, ale i nazwa nie bez znaczenia DAOS - czyli w języku frygijskim wilk - no jakże by inaczej ;-)




a wam daję w prezencie muzykę...




d.




Komentarze

Popularne posty