wychodząc z cienia...

ta ostatnia wyprawa była pełna cieni
słońca, śnieżnego chłodu i dymu...


od rana jaśniejące niebo kusiło obietnicą,
wyjątkowości i wskazywało południowe kierunki
wyjeżdżając z cienistych,
śniących jeszcze cicho lasów
zapraszało coraz wyżej...



białe szczyty trwały z białym śnie,
jak wielkie olbrzymy niewzruszone tym,
że właśnie budzi się kolejny dzień...


i właśnie wtedy poczułam
że w głowie zrobiło się już lżej
jeszcze wczoraj dudniło w skroniach
a wytchnieniem jedynie sen się wydawał
a teraz

cisza spokój
choć cały tutejszy świat zanurzony jeszcze w sennej ciemności
zimowym oddechem
powoli się przeciągał...





poczułam to zmęczeniem obolałe ciało
pulsujące napięciem mięśnie
które zniknęło dzisiaj tak szybko, już po wschodzie słońca
i teraz tylko wspomnienie zostało
tak to się właśnie dzieje
wyruszam i odpuszczam sobie,
pozwalam sobie na zanurzenie w ciszy
nawet mroźnej
nawet bez rękawic






bo inaczej zniknę
skręcona od planów działań zachowań
rozmów opowieści nieswoich...
a tu czeka wszystko
co daje nowy tlen
napęd i energię!



droga się wygina
cienie za plecami
maszerują równomiernie
ale nie wychodzą przed szereg
zostają z tyłu głowy*










potem już tylko wystarczy dorzucić do ognia
spalić wszystko, co przyciężkawe
wrzucić w ogień śmieci
i pozwolić, by dym zabrał, co już niepotrzebne
oczyścił duszę i puścił wolno
nowe spojrzenia...
bez obciążeń, dojmujących smutków
zmartwień ponad miarę...





i nadejdzie słoneczne południe
rozleje się po wszystkich cienistych mrokach






i taka była ostatnia wyprawa
ostatecznie skąpana w słońcu
z pucharami lodów w Miedziance**
i takimi widokami na deser


d.

* Zamek Bolczów i okolice - Rudawy Janowickie
** Browar Miedzianka - Rudawy Janowickie

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty