Już jest...

... dotarła wreszcie i do nas... wiosna, bo o niej mowa. Jest, przybyła i rozpościera powolutku swój płaszcz kolorów, ciepła, większej energii i budzenia tego, co spało...
Kolejny etap przed nami - teraz przestawianie na wiosenny czas, dłuższe dni, więcej światła i czas na porządkowanie i zamiatanie zimy... A pozostałości brązowo-szaro-bure...




... ustępują powolutku miejsca innych odcieniom, kolorom i barwom...



...i budzi się się świat do nowego życia.... 
... aż wybuchnie cała paleta barw i energetyczna bomba...


I czas na pierwsze długie spacery - wiosenne można już to śmiało i głośno powiedzieć - i chrzciny pierwszych w życiu butków ;-)



Bo taki pierwszy samodzielny spacer, jeszcze przy asekuracji, jeszcze z bezpiecznym poczuciem, że silna dłoń jest blisko i nie pozwoli na niekontrolowany ślizg na ziemię, to wielkie wydarzenie dla takich małych ludzi, dla Małej Dziewczynki. Rzadko się zatrzymujemy nad tymi doświadczeniami naszych dzieci. Bo my, stare wygi, doświadczenia w chodzeniu mamy wielkie i nic to dla nas, a dla niej...? To wielka tajemnica, to odkrywanie że nogi jednak są moje, że to ja mogę sterować nimi i zmienia się wtedy wszystko wokół i jakoś to się dzieje, że przesuwam się i ... idę! A jeszcze trawa jakaś, miękko tak i patyki jakieś i liście suche i pies idzie i ptak obok łazi, czarny taki i razi coś żółtego z góry i cieplej tak jakoś i buzia otwarta, ślina cieknie i nie czuję mokrej brody i oczy wielkie jak 5 złotych i piasek nie jest smaczny ;-)
Nieocenione takie chwile...!



I oczywiście czapucha wiosenna nareszcie w użyciu!
I aż zanucić mam ochotę!




d.


Komentarze

Popularne posty