i to mnie przeraziło...

zaczęło się pięknie... słońce wzeszło i zaczęło powoli ogarniać wszystko sobą...


wiosna już jest, prawie za rogiem, ale zima ze swoją Królową Śniegu, nie daje się w tym roku łatwo, biało wszędzie, każda gałązka, każde źdźbło, patyk, kamień - zasypane, schowane...
idziemy i chłoniemy wszystko




 w torbie aparat, wyciągam, bo... chcę zapamiętać, te chwile, nasze poranne wędrówki do przedszkola, nasze gadanie, smarkanie nosów i jak dzisiaj zatrzymanie przy kaczkach - mijamy je przecież codziennie, każdego dnia są w swoim stawie i prowadzą swoje życie, a my czmychamy obok, a dziś chwila bliżej z nimi... chce to wszystko zapamiętać, tylko nie wiem czy się da....








i skończył się piękny spokojny czas poranka, i zaczął się dzień - w całej swej różnorodności - rozmowy, ludzie, spotkania, czas biegł, wolniej, szybciej, leciał sobie i nagle już, kiedy spokój wieczorny się zakradł dopadło mnie... myśli w głowie o pewnej świeżej historii, o ludziach, o pewnej rodzinie, o pewnym chłopcu... w mojej pracy to się nazywa - utrata dystansu - ale nie jestem już w pracy, a moja głowa i tak żyję swoim życiem i nie posłuchała mnie dzisiaj... 
ten chłopiec, jest sam, niby ma obok siebie rodziców, ale.... nie robią tego, co mogliby dla niego... nie potrafią, nikt ich tego nie nauczył.... nie wiem, nie o to chodzi, chodzi o niego, o jego los...

przeraziło mnie to, bo zdałam sobie sprawę, że niektóre losy są skazane na niepowodzenie, że tak mało można tu zmienić, tak mało jest szans, by zawrócić bieg tej rzeki, której koryto już dawno wyżłobione...

pomyślałam o swoich dzieciach, o tym, że mają mnie, a ja mam ich i że tego nic nie zmieni. Pomyślałam, że tak wiele znaczą dla mnie, tyle myślę o nich, opowiadam, patrzę na nich, smyram po włosach, ale to uczucie, że mogłoby ich nie być albo mnie dla nich i co wtedy?
nie wyobrażam sobie tego, nie umiem tak odwrócić myślenia, więc pozostaje tylko jedno!
dawać z siebie jak najwięcej, dla nich, im, dla siebie - by trwały te nasze bycia w cieple naszych uczuć, troski, czułości i miłości....



zapominamy, ja zapominam często o tym, co mamy, co mam... biegniemy i często nie zważamy na te poranne wędrówki nasze, na te delikatne nitki łączące nas z dziećmi, a każda z nich taka inna, taka ważna i taka pełna wszystkiego!
i to przerażenie mnie tak dzisiaj zatrzymało... jakby w pół drogi... i nie odepchnęłam go, dałam mu miejsce i czas, by...


...by pamiętać!
d.

Komentarze

  1. Znam dobrze te uczucia. Pięknie i prawdziwie napisałaś. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. i ja dziękuję Joanno - wiele to dla mnie znaczy - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty