magia tworzenia...

dawno temu, w czasie studiów, zbliżał się termin bardzo trudnego egzaminu z teorii osobowości (sama nazwa przedmiotu paraliżowała już wtedy, a dzisiaj to już śmiało mogę powiedzieć za dużo mi w temacie ogólnoludzkim nie dała!) i jednym z zadań było wybranie sobie książki z długiej listy bardzo ważnych książek sporządzonej przez naszego znanego i surowego profesora. Przeczytać i przygotować się z niej. No i ?

co tu wybrać.... lista długa, co jeden tytuł to mądrzejszy... moi towarzysze niedoli w większości poszli w prowizoryczną łatwość i małe gabaryty książki, więc zaczęło królować Tao Kubusia Puchatka!
No wahałam się nie powiem, bo i to krótkie i w sumie proste przecież, co tu może zaskoczyć, tym bardziej że jeszcze kupa innych spraw do nauczenia, by w ogóle przebrnąć przez ten egzamin. Ale coś mnie jednak wtedy podkusiło i zabrałam się za coś z końca listy, tym bardziej, że znalazłam to na półce u koleżanki w pokoju obok. i tak trafiłam na "Odwagę tworzenia" Rollo Maya i był to strzał w dychę!

pierwsza w moim życiu książka o twórczości, o tej dziwnej potrzebie kreowania, tworzenia, z czego ona wynika, co daje człowiekowi i czemu w ogóle nas dopada i nakręca do działania, stwarzania i jeszcze czerpania z tego satysfakcji... przeczytałam jednym tchem, a na egzaminie, dzięki niej udało mi się zdać na dostateczny +
Groźny profesor docenił, że nie poszłam za prądem prawie całej grupy i nie skusiłam się na Kubusia Puchatka ;-) tylko wzięłam się za coś, co mnie zwyczajnie zaciekawiło! Dzisiaj widzę, jak mądrze mi wtedy powiedział i jak, chyba nieświadomie, dał kopniaka do przodu, by słuchać swojej intuicji! (tym bardziej, że profesor tym Kubusiem Puchatkiem nieszczęsnym pogrążył prawie wszystkich i pokazał im, że to co na pierwszy rzut oka wydaje się takie proste, wcale takim być nie musi)

Wiele lat po tym, nie pamiętałam o tej książce, nie wracałam do niej, aż do teraz. kiedy to mam w łapach "Wielką magię" Elizabeth Gilbert i znów ta kreatywność i jej siła!!! Poczytuję sobie Elizabeth - trawię, wracam i odkładam, a w międzyczasie nie pozwalam sobie na lenistwo w realizowaniu tego, co w głowie zaświta, nie zwalam już winy na brak natchnienia, tylko słucham bardziej siebie!

czas chorowania, siedzenia w domu ma to do siebie, że i owszem, jest szansa na złapanie oddechu, zrobienie inhalacji, kolejnej ciepłej herbaty i drzemki, ale to też więcej szans na tworzenie! i wcale nie musi być spektakularnie, nie musi być wielkie sztuki - ma być radość tworzenia!

no i proszę, między smarkaniem a kaszlem, farbowanie się udało! uwielbiam ten moment oczekiwania - jaki będzie efekt! tym razem wyszło tak - dzięki odpowiedniemu układaniu i przypinaniu...









i jeszcze takie dwa małe drobiazgi. Szara farba w sprayu, figurki plastikowe i mamy nowych lokatorów pokoju. Proste i cieszące oko nowe postaci ;-)




i co mogę jeszcze powiedzieć - to zwyczajnie wielka radość tworzenia! 
Mi daje zadowolenie, oderwanie, dystans i radość właśnie!

i coś od mistrzyni:
".... w dzisiejszych czasach jedynym prawdziwie wywrotowym działaniem, jakie pozostało twórcom, jest cieszenie się całym sercem ze swojej pracy. To prawdziwie buntownicze posunięcie, bo prawie nikt nie ośmiela się głośno mówić o radości tworzenia, żeby nie być posądzonym, iż nie jest prawdziwym artystą. Więc powiedz to. Bądź odmieńcem, który umie się cieszyć"


i na zakończenie:
"...kreatywność jest święta i nie jest święta.
Nasze dzieła mają ogromne znaczenie i nie mają żadnego znaczenia.
Trudzimy się sami i towarzysza nam duchy. 
.... Skarby ukryte w twoim wnętrzu liczą, że powiesz "tak"
E. Gilbert

d.



Komentarze

  1. Świetne! Czytałam ostatnio Winnicotta artykuł o twórczym życiu. Jestem żywa jak tworzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Moniko! Coś w tym jest, że jak tworzymy to własnie żyjemy! Szczególnie u kobiet to się sprawdza, jak sobie na to pozwolą ;-)

      Usuń
  2. Świetne! Czytałam ostatnio Winnicotta artykuł o twórczym życiu. Jestem żywa jak tworzę:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty