gliniany świat...

od rana czekam na popołudnie, kiedy wreszcie dotrzemy do domu,
nakarmię kotkę
zapalimy, opadająca już lekko z igieł, choinkę
zapalimy lampę na stole,
zaparzę herbatę,
ciastka powędrują do miseczki,
potem tylko szybko załaduję zmywarkę,
włączę pralkę,
posprzątam kuwetę kotki,
i rozłożymy farby, pędzle
ruszamy z malowaniem
bo glina przez noc stwardniała
zbielała i czeka...




dzień wcześniej było sporo pracy
w ruch poszły pierścionki
kolczyki z bogatymi zdobieniami
i było wyciskanie
wgniatanie
nakładanie nowych kształtów
poszukiwania ciekawych wzorów...



teraz Mała Dziewczynka wyciąga swoje kredki
wycina serce i koło z papieru, koloruje
ma swój plan i opowiada o dziewczynach z przedszkola i że nie było dzisiaj zumby
i że jutro też chce krótki rękawek pod koszulkę, bo w przedszkolu jest tak fajnie cieplutko,
zanosi jeszcze bratu cukierki i podrzuca swoje rysunki

a potem już tylko malujemy, gadamy, i jesteśmy całe w tej glinie...
Mała Dziewczynka przyłącza się do mnie
podziwiam ją, jak uczy się czekać na glinę
jak walczy ze swoją chęcią, by juz teraz szybko malować
i ta radość, że glina już gotowa i ...
nakłada  śmiało kolory
miesza, łączy, nie zastanawia się
po prostu łapie pędzel i maluje
ja dopieszczam resztę...




i nakładam farbę na moje wytwory
grubą warstwą i to oczekiwanie,
co zostanie i jaki będzie efekt,
kiedy wilgotną szmatką zetrę nadmiar
kiedy przetrę potem na sucho
to niewiadoma i w tym cały urok...




















i to są nasze chwile w glinianym świecie
d.


Komentarze

Popularne posty