wyraźniej...

w styczniu widzę jakoś wszystko wyraźniej...
to czas moich urodzin, coś się kończy i zaraz bez przystanków żadnych zaczyna się nowe,
nakłada na to stare i leci dalej...

widzę sprawy, które poszły do przodu, działania, które podjęłam dały rezultaty i satysfakcję
widzę sprawy, które odkładam, bo ciągle lęki siedzą w szafie
widzę w czym dobrze się czuję i z czym mi niewygodnie i nie po drodze

widzę też wyraźnie te sfery, gdzie jeszcze mam mnóstwo do zrobienia
i te wszystkie słowa, które jeszcze nie wybrzmiały i czekają na swój moment

nie spieszę się, poznałam swoje tempo
lubię swój rytm i delektuję się czasem dla siebie

widzę też swoje zdjęcia, jak się zmieniają
jak dostrzegam to, co wcześniej nie miało znaczenia

wyraźny ten styczeń ;-)
mimo wielu szarych, pełnych smogu dni
słońce jednak powraca i daje idealne światło
jak w życiu, radość i wyraźne widzenie powracają, nawet po najcięższych zimowych czarnych dołach,
nawet po ciężkiej diagnozie przychodzi wreszcie czas na działanie, głęboki oddech, akceptację i przemeblowanie swego świata, by dalej działać, tyle że w innej konfiguracji...

jedyne co pewne to to, że nigdy przenigdy nie będzie jak teraz, zawsze się zmieni - na coś innego i to cała magia codziennych dni, szczególnie tych styczniowych...













i zdjęcie z 177 dnia projektu 365
zasuszony brązowy słonecznik - mimo jesiennych wichrów, deszczu, zimowych mrozów, mgieł i śniegów - 
- przetrwał!



ten roczny projekt mnie pochłonął i wiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny...
to codzienne zamyślenie, że trzeba zrobić chociaż jedno zdjęcie, nawet jak szaro, nawet jak źle, że nie chcę rezygnować i przekreślić tych stu siedemdziesięciu paru dni, daje mi zatrzymanie, daje okazję do bycia ze sobą, z aparatem, ale przede wszystkim z tym, co mam wokół siebie...

wybieram z tysiąca rzeczy, które mam na oku w ciągu dnia, wybieram z tego jeden kadr i to jest to, co mnie napawa radością i sensem, pozwala przetrwać trudniejszy czas i podkreślić ten dobry...

jak te pozamykane wejścia, nad którymi się zatrzymałam...






takie pozamykane drzwi mam ciągle w sobie
ale nie szarpię się już z nimi, więcej akceptacji się pojawiło w tym styczniu, częściej odpuszczam, a jednocześnie więcej działam tam, gdzie wyraźnie widzę swój wpływ
bo nie mam wpływu na wszystko...




d.



Komentarze

Popularne posty