Z otwieraniem szuflad...

... to jest tak, że jak już tam zajrzę to zatrzymuje mnie zawsze jakaś rzecz, tak na dłuższą chwilę i zapominam o całej reszcie. A przecież ta reszta jest i dlatego odkrywam dziś na nowo, zupełnie w nowym świetle, starą maszynę do pisania. Odkurzoną z kurzowych kotów ;-) , nie w pełni sprawną, bo nowa taśma potrzebna i literki nie wracają na swoje miejsce, ale co tam, PIĘKNA jest po prostu. Stara, używana, ze swoją osobowością bym nawet rzekła!!!



A przy okazji trochę muzyczki!
Królowa soulu - Erykah!
I mam życzenie,
aby wszystkie kobiety takie kolorowe były,
jak w scenach poniżej - pooglądajcie uważnie ;-)



A z innej szuflady wyciągam takie coś - nawet nie wiem, jak to nazwać,
bo ani to obraz, ani scrap, po prostu zlepek zdjęć, papierów i różnych takich, w wielkim formacie (50x60). Kiedyś pewna znajoma stwierdziła,
że ten portret kobiety trochę jej przypomina właśnie panią Erykah Badu ha, ha!
Wspomnę tylko, że było to prezentowe dzieło dla mojego osobistego taty ;-)))



A słowa z niesamowicie pozytywnej płytki
Maleo Reggae Rockers "Addis Abeba"


i jeszcze na dokładkę parę fotek!
Sznurki na pranie - a zamiast prania krople deszczu!


Czyściutkie, nowiutkie pędzle - czekają!



I baczne spojrzenie mojego ulubionego znajomego kota!


Koniec ;-)
d.


Komentarze

Popularne posty