opatrzność...

.... Opatrzność Boska...w rękach Fatimy...



...takie cudo trafiło do mnie na moje 39 urodziny - od mojej ukochanej przyjaciółki E. 
a ja w ramach mojego terapeutyzowania się, wykonuję sumiennie ćwiczenie z dokładności i doszukiwania się pełnej treści i... poczytałam
znam ten symbol, jest obecny, przewijał się tam i ówdzie, więc czas na poznanie...
ręka Fatimy - symbol Opatrzności Boskiej, błogosławieństwo, ochrona wobec przeciwności losu. traktowany też jako ten, który pomaga dokonywać prawidłowych wyborów, rozpoznawać życzliwych, a w chwilach zwątpienia daje nadzieję na pomocną dłoń niebios...
symbol mocy, wiary a także opieki nad naszymi niedoskonałościami, ułomnościami, jednocześnie dodający sił do walki z własnymi słabościami - no lepiej E. nie mogłaś trafić z prezentem!!!
pięć palców, pięć filarów przeciwko złemu urokowi i "złemu spojrzeniu"...
Fatima - Zahra córka Mahometa nazywana nie imieniem a "Panią kobiet wszystkich światów"...
dzięki takiej dłoni nabiera nowego znaczenia liczba 39 ;-)

a w ramach przymusowego pobytu w domu i porządkowania starych szpargałów, a bardziej pozbywania się zbędnych balastów, bo ciążą niemiłosiernie, uwierają, gniotą i nie pozwalają na nową przestrzeń, dotarłam do pewnej starej teczki rysunkowej...



zakurzona zapomniana leżała pod stertą innych zapomnianych spraw, moja teczka rysunkowa z czasów namiętnego rysowania, poszukiwania, ćwiczenia kreski, wiernego kopiowania i jednak słabej na tamten czas wiary w swoje umiejętności, co skrupulatnie odegnało mnie od kolejnych ćwiczeń i doskonalenia warsztatu i ruszenia w innych kierunkach, ale miłość do ołówka, gumki, szarych szorstkich kartek, czarnego atramentu, piórka kreślarskiego i poszukiwań została we mnie i jest! 



wtedy szukałam siebie w tym rysowaniu, ale zabrakło  chyba mistrza, który by silną ręką pociągnął za fraki i kazał siedzieć nad kartką, mimo braku wiary i ciągłej chęci ucieczki i poszukiwania czegoś nowego, bez zatrzymania się nad tym, co już jest....
dzisiaj po tych parunastu latach dalej szukam, maluję wycinam kleję szyję szydełkuję tłukę młotkiem jak trzeba tkam fotografuję - tu mało się w zasadzie zmieniło, ale...
wiem już, że wtedy było tak i skończyło się, już nie gdybam jakby to mogło być... po prostu było i minęło...
wiem już że czas pożegnań z dawnym myśleniem, to nie tylko czas rozstań, to też czas niezbędny, by pożegnać stare, a witać się z nowym, to świadomość, że są rzeczy już dla mnie niedostępne, zamknięte, bo nie da się zawrócić biegu rzeki...
i świadomość, że płynąć w jej czystych nurtach to największa umiejętność, o którą warto walczyć i dbać...






ale sentyment do tych kartek mam i nie wyrzucam teczki ;-)
a oprócz ołówkowych są i takie jeszcze skarby...




a to to raczej coś ze współczesności niedawnej ;-) 
ale w teczce zostanie...



E. dziękuję Ci Kochana!!!

i ślady...



d.





Komentarze

Popularne posty