niemoc i projekt 52

takie uczucia dopadają czasem mnie, że duszą i zaciskają się szczelnie wokół szyi...
świeżo pod powiekami mam dzisiejszy sen i bijącą z niego niemoc bezradność i poczucia utknięcia w jakimś dziwnym punkcie...

podobnie jest na jawie, kiedy stykam się dotykam i jestem w totalnej niemocy, bo nie mam wpływu na to, na co chciałabym mieć...
i złoszczę się jak dziecko, prawie tupię nogami, że przecież ja chcę inaczej...

wiem, że nie mam wpływu na to, czy coś będzie się rozwijać czy zniknie na zawsze, no nie mam...

choroba - podstępna i zła, mówi się, że choroba się rozwija - dziwne połączenie rozwijać to dla mnie iść do przodu, to coś dobrego, a rozwój choroby? no właśnie ona też po miesiącach utajenia rozwija się... najgorzej kiedy ktoś tak ci bliski musi w tym rozwoju brać bezpośredni udział, a my, ja reszta z boku stoimy bezradni i kłębią się myśli w głowie co powiedzieć, jak powiedzieć, czy w ogóle coś mówić, czy podejść, czy udawać i zajmować się czymś innym... to właśnie bezradność wobec czegoś większego... to niemoc prawie nie do przełknięcia...

zajmuję więc ręce czymś innym, by chociaż trochę pooszukiwać, że jest w miarę normalnie...
bo niezależnie od wszystkiego, naprawdę wszystkiego, dzień się budzi, słońce wschodzi i żyć trzeba... w każdej minucie...

filc i wełna...
szarości - ujęły mnie czas jakiś temu i nie opuszczają...






trochę koloru w szarościach...
świeże zawieszki...







recycling, czyli stara poszewka i grube szydło...
bawełna zwija się w rulonik i nadaje się nawet do robótek szydełkowych, chociaż szydło trzeba dobrać spore...






i oczywiście cotygodniowe zadanie
projekt 52 tydzień 9
Mała Dziewczynka zajęta zabawą, siedzimy w domu i walczymy z przeziębieniem


d.




Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty