niski...
.... niski poziom energii... podłącz dodatkowe źródło ładowania...
przesilenie totalne, jakieś wyczerpanie i niemocy dalszy ciąg, ale...
nadszedł czas na pogodzenie się z tym... na akceptację, na funkcjonowanie na małych obrotach, bez nadmiernych przyspieszeń i skoków pobudzenia...bo nauczyłam się już że:
- kiedy odpuszczę, to przychodzi ULGA
- kiedy zwolnię to pamiętam sny
- kiedy skupiam się na uczuciach, które są tu i teraz, to przychodzi ZROZUMIENIE
- kiedy odpuszczam to przychodzi ROZWIĄZANIE
- kiedy nie naciskam na siebie powraca ENERGIA
- kiedy nie naciskam na innych daję im PRZESTRZEŃ i zaskakują mnie
- kiedy nie analizuję jest SPOKÓJ..............
I patrzę na świat i nie muszę otwierać oczu, bo zwyczajnie widzę...
czas odpuszczenia sobie
czas bycia w ciszy ze sobą
czas spania
czas odwrócenia się plecami do tego, co mierzi, popycha, przeszkadza i zatruwa...
parę godzin wzięcia się w garść
wykonania niezbędnych zadań
wysiłku
pracy
spożytkowania pozostałej jeszcze energii
i mogę wracać do siebie
do ciszy
do zatrzymania
do czekania
do przebaczania
do puszczania wyrzutów sumienia wolno!!!
i powraca dobre samopoczucie jak bumerang i radość z małych drobnych rzeczy...
a wtedy nawet kiepskie popołudniowo-wieczorne światło nie przeszkadza w robieniu zdjęć...
przesilenie totalne, jakieś wyczerpanie i niemocy dalszy ciąg, ale...
nadszedł czas na pogodzenie się z tym... na akceptację, na funkcjonowanie na małych obrotach, bez nadmiernych przyspieszeń i skoków pobudzenia...bo nauczyłam się już że:
- kiedy odpuszczę, to przychodzi ULGA
- kiedy zwolnię to pamiętam sny
- kiedy skupiam się na uczuciach, które są tu i teraz, to przychodzi ZROZUMIENIE
- kiedy odpuszczam to przychodzi ROZWIĄZANIE
- kiedy nie naciskam na siebie powraca ENERGIA
- kiedy nie naciskam na innych daję im PRZESTRZEŃ i zaskakują mnie
- kiedy nie analizuję jest SPOKÓJ..............
I patrzę na świat i nie muszę otwierać oczu, bo zwyczajnie widzę...
czas odpuszczenia sobie
czas bycia w ciszy ze sobą
czas spania
czas odwrócenia się plecami do tego, co mierzi, popycha, przeszkadza i zatruwa...
parę godzin wzięcia się w garść
wykonania niezbędnych zadań
wysiłku
pracy
spożytkowania pozostałej jeszcze energii
i mogę wracać do siebie
do ciszy
do zatrzymania
do czekania
do przebaczania
do puszczania wyrzutów sumienia wolno!!!
i powraca dobre samopoczucie jak bumerang i radość z małych drobnych rzeczy...
a wtedy nawet kiepskie popołudniowo-wieczorne światło nie przeszkadza w robieniu zdjęć...
kule świetlne dotarły wreszcie i jeszcze zapewne nie raz pojawią się na moich zdjęciach....
a pierwsze dzieła Małej Dziewczynki wykonane w przedszkolu pięknie zapowiadają rozkwit jej działalności artystycznej i mojej z tego radości...
d.
Komentarze
Prześlij komentarz