oczywiste...

... pierwszy w tym roku pełny dzień lata mija... nareszcie...
deszczowo szaro wilgoć przygniata, ale... nadziei więcej, coraz więcej...
więc zamykam oczy...




słucham i cicho się robi... przeczytałam dzisiaj, że przecież życie nie jest oczywiste i wytrąciło mnie to z torów, z wyślizganych szlaków i zatrzymałam się nad tym...bo

niby mam stabilizację, dach nad głową, chleb, masło, kawę, dzieciaki spokój swoje buty szkołę przedszkole, przewidywalność co daje bezpieczeństwo, płyty, słuchawki muzykę telefon lalki miśki pracę buty kurtkę książki i tysiące innych rzeczy i co... nie daje to wszystko stabilizacji, nie ułatwia, nic nie wyjaśnia, bo rozedrganie we mnie jest nadal, niepewność i wielka desperacja i smutku tony i chaos ...

bo ta cała gonitwa do poukładanych mieszkań samochodów wysokich pensji i egzotycznych wakacji to tylko iluzja! ale taka moja mała domowa stabilizacja to też iluzoryczny stan, który w każdej chwili może się zmienić, zatrząść się i ...

mimo wszystko uwielbiam ten stan chaosu i pomieszania, bo jest prawdziwy i mój - nie kłócę się już z nim, nie gonię za własnym ogonem... bo nawet w smutku i żalu jest smakowicie - to prawdziwa wędrówka... może to jest ta droga rzadziej wędrowana

TAK życie nie jest oczywiste, jest jak najbardziej rozedrgane, pomieszane i względne!
i nie wszyscy żyją jak my, jak ja, jak ty...

d.

Komentarze

Popularne posty