dobrze się wyspać...

są takie momenty w życiu, kiedy wali się wszystko, lecą tynki jak domino, rozpada się fasada i można by było wywiesić napis "Uwaga! Grozi zawaleniem" - większość z nas ma w swoim życiorysie takie okresy, a ci co nie mają, będą mieć zapewne, bo takie to życie bywa, ale...

wracając do momentów, że wali się... wtedy najczęściej trudno jest spać. Budzimy się po kilka razy i za nic nie udaje się zasnąć ponownie albo przewracamy się z boku na bok, wiercimy, kręcimy, miętolimy pościel i może nad ranem uda się przez chwilę zdrzemnąć, ale to i tak bez znaczenia, bo rano raczej bliżej nam do zombie niż nas samych albo w ogóle nie możemy spać jak Al Pacino w Bezsenności i zaczyna się tajemnicza wszechogarniająca paranoja.... tym większa, że kolejne bezsenne noce zaczynamy liczyć i prawie świętować rocznice! Jednym słowem jest to stan nie do pozazdroszczenia!

Mam parę takich takich nocy na swoim koncie i może dlatego tak doceniam te poranki, kiedy wstaję rano spokojnie (szczególnie jeśli rzucam okiem w kalendarz a tu sobota/niedziela) i czuję się wyspana, kiedy ostatnie wspomnienie moje to te sprzed zaśnięcia wieczorem, a wszystkie pomiędzy to tylko senne marzenia.

Wtedy od razu, już na wstępie dnia jest... lepiej
do tego patrzę w okno - słońce już też wyspane
do tego słyszę już odgłosy bosych stópek Malej Dziewczynki biegnącej do mnie
do tego kotka przeciąga się i odwraca na drugi bok
do tego wstawiam wodę i zaraz mam pyszną kawę i...
wiem już - chcę, żeby to był fajny dzień

dzisiaj był fajny dzień
dzisiaj się wyspałam
dzisiaj pilnowałam swojego nastawienia do spraw trudnych (od których nie ucieknę) i spraw błahych, by nie rozrastały się do monstrualnych rozmiarów
dzisiaj zasypiam spokojnie
dzisiaj wiem, że jutro też wstanę wyspana ;-)






















d.


Komentarze

Popularne posty