między kobietami...

pomiędzy kobietami są wręcz magiczne więzy,
połączone jesteśmy ze sobą jakimiś niewidzialnymi nitkami, porozumienia, wspólnoty i to prawie na poziomie komórkowym - takie mam wrażenie jak mam okazję pobyć z babami, które lubię, uwielbiam,
z którymi nie muszę nic udawać,
przy których jestem jaka jestem,
z którymi nie trzeba za dużo słów, a i tak jest to nieodparte wrażenie, że wiemy o co chodzi i nie trzeba zbyt długo tłumaczyć...
z którymi po prostu fajnie pobyć...

mam wiele takich kobiet wokół siebie i jak miałaby powstać lista, to byłaby dłuuuga!
są wśród nich takie bardzo bliskie, które znają mnie bardzo dobrze i wiedzą, co aktualnie w trawie piszczy
są i takie, z którymi widuję się raz na jakiś czas, ale nic to nie zmienia, bo łączy nas wspomnieniowy, przyjacielski most, na którym jesteśmy od dawna

są też takie, które są mało znane, ale od pierwszych spotkań wiadomo, że pokrewne z nas dusze
poza tym są i kobiety, które są bardzo młode, to jest sporo młodsze ode mnie, a i tak łapiemy wspólne płaszczyzny, nawet nie wiadomo jak i kiedy
są i starsze ode mnie - wyjątkowe swą życiową mądrością kobiety, które dają wiele, a przy tym słów może wcale nie być

są też różne kobiety, z którymi mi nie po drodze, od pierwszych chwil czuję dystans i zazwyczaj to pierwsze wrażenie nie myli, więc omijamy się ale dziś nie o nich!

ale zdecydowanie, z upływem kolejnych lat na moim biologicznym zegarze, łapię się na tym, że w większości kobiet - tych w jakikolwiek sposób bliskich, mniej lub bardziej - odnajduję zawsze coś co mnie w nich porusza, czasem wzrusza, czasem daje konkretną porcję dobrej twórczej energii, daje gotowe przeżyte przez nie lekcje życia, które zabieram do swojego świata i czerpię z nich siłę. Czasem widzę w nich ten uśmiech - trudny do nazwania, błysk w oku, czasem to pasmo siwych włosów, jak sztandar połyskujących i oznajmiających, że już to wiem, bo to przeżyłam! czasem to zmarszczka, czasem długie palce, czasem piękna apaszka, chusta, kolczyk połyskujący jak brylant, perły na szyi, czasem to długa szyja, czasem to wdzięk z jakim się poruszają, jak mówią, jak przytulają swoich mężów, dzieciaki, jak głaszczą kota.... oj mnóstwo tych krótkich chwil, tych błysków, jakie w tych babkach odnajduję i bardzo to cenne dla mnie!

tak mnie dzisiaj na te kobiety wokół mnie wzięło, bo miałam dzisiaj wielką przyjemność spędzić parę chwil w towarzystwie właśnie tych, które lubię, cenię, dobrze się z nimi czuję...

dobra kawa, szarlotka, plus twarde drewniane krzesła, zimny wiaterek, pochmurne niebo, a i tak czułam się dobrze, spokojnie, jak z siostrami ;-)
luźne rozmowy, po długim czasie niewidzenia się, wymiana "a co u ciebie", krótkie spotkanie, a jednak bogate w dobrą energię, i jak to zawsze bywa rozmowy o miłościach, facetach, byłych aktualnych mężach, konkubentach, ojcach dzieci, i całym tym kołowrotku życia ;-)
potem jeszcze spotkanie z kolejną kobietą, znów twarda drewniana ławka, biegające wokół dzieciaki, a my dałyśmy się ponieść wspomnieniom o dawnych miłościach...

a w międzyczasie szybkie spotkanie z kumplem, zakochanym po uszy aktualnie, ma kobitka farta! u mnie to niesamowite wzruszenie, bo jak mało komu, życzę mu tylko z górki, radość z jego miłosnego podkręcenia i trzymanie kciuków, by im się udało! a tak na marginesie rozmowy z mężczyzną, który jest zakochany, są nieziemskie!

i w takim towarzystwie warto być jak najczęściej!

i jeszcze łapanie chwil z trochę innej beczki....


















d.




Komentarze

Popularne posty