trzymanie łopaty...

wpadło mi swego czasu takie porównanie w oczy, a potem w głowę..., że myślenie można by porównać do trzymania łopaty, kiedy zaczynamy kopać dół, łopata jest wtedy bardzo nam potrzebna, kopiemy, kopiemy... bez tej łopaty byłoby słabo, więc trzymamy ją mocno i kopiemy... wreszcie dół jest gotowy, dzieło ukończone i można odłożyć łopatę, jest już niepotrzebna, można zająć się naszym dołem i działać!
i wracając do myślenia - ono też jest często niepotrzebne, a wręcz przeszkadza, kiedy powinniśmy zacząć działać, a nie tylko rozmyślać, często o tym, o zgrozo!, że właśnie powinniśmy zacząć działać!

przyznaje się - mam z tym czasem problem! i zamiast działać,ciągle trzymam łopatę ;-)
plusem jest to, że coraz wyraźniej widzę konkretne sytuacje, jak tak stoję z tą łopatą... a to już jakiś krok do zmiany!
są też sytuacje odwrotne, a jakże! że zwyczajnie działam, robię coś, i nawet nie myślę o tej łopacie!
i w wakacje, w ten lipiec, sierpień, mam nadzieję, będzie właśnie tak, że łopata w odpowiednich momentach pójdzie w odstawkę!
chociaż są takie sprawy - głęboko osobiste, wręcz intymne, o których trudno zapomnieć, cholernie ciężko je poukładać jakoś sensownie w głowie.... z tym będzie ciężko, jest ciężko!

ale cóż - czoło do góry i jak to mawia moja przyjaciółka E. wszystko jest po coś!

tymczasem działania moje ostatnie:
nowe półki na białej ścianie
miałam dwie stare szuflady



dawno temu stały się pólkami i wędrowały, jak to różne przedmioty w moim mieszkaniu, z jednego pomieszczenia do drugiego
przeszlifowałam je tylko lekko
pomalowałam po dwie boczne ścianki na brązowo
i na ich dna przykleiłam białe kartki, co by nabrały lekkości
i mam nowe półki!!!






i przyznaję takie działanie mam sens!
d.


Komentarze

Popularne posty