wielki rejwach...

... leniwa niedziela, cicho, spokojnie... ruszamy na spacer... coraz dalsze podróże Małej Dziewczynki na nogach własnych, bez wspomagania wózkiem... w naszej okolicy cicho, żywej duszy, słychać tylko ptaki i brzęczenie owadów i to przypomina że wiosna się rozkręca...

w pobliżu kolorowo... i pęcznieje wszystko...









w parku zaczynamy słyszeć, że wcale tak cicho nie jest... jest szumnie, gwarno, ptaki już na nogach i krzyczą, nawołują, przelatują, wiją gniazda, aż pióra lecą.... do tego bąki, muchy i inne żuki, wszyscy zalatani, zagonieni, rajwach wielki... a stali bywalcy parkowych alejek dzisiaj jakby bardziej zaciekawieni nami i z pytaniem w oczach, co oni tu robią o tej porze ;-)





i jak masz wrażenie, że ktoś cię bacznie obserwuje, to tak, masz rację, w parku nie jesteś nigdy sam i stale pod obstrzałem czujnych spojrzeń...




a ogryzki po jabłku lepiej zostawić na trawie, niż tracić sporo czasu na szukanie kosza na śmieci, przydadzą się innym, którzy z wielką determinacją będą wciągać je na najwyższe drzewo i tam spokojnie dokończą to co my zaczęliśmy.... (inne śmieci też lepiej w kieszeń wrzucić, bo coś tych koszy dużo za mało)...



poranne wędrowanie ogólnie udane i energii jakby więcej, mimo że "...mamo! moje nóżki bolą"...



projekt 52 tydzień 15
Mała Dziewczynka znudzona czekaniem na kaczki, sama zajęła się chlebem...


d.




Komentarze

Popularne posty