plener...

brałyśmy udział w prawdziwym plenerze malarskim







dla 4-latki to zupełna nowość - rysować coś co masz przed nosem, patrzeć i przerysować, bo...
Mała Dziewczynka po prostu siada i rysuje, każdego dnia, na nic nie spogląda, niczym się nie sugeruje, nie zawraca sobie głowy, jak jej dzieło odbierze widz, czy zobaczy to, co ona chciała przekazać ;-)
zwyczajnie przelewa na papier to, co jej aktualnie w głowie siedzi, a tu....
nowe zadanie....
przed nami nasz piękny i dumny Kościół Pokoju - malujemy, rysujemy,co tam chcecie...
pierwsze wrażenie: o co chodzi, a chwilę potem, przy moich małych sugestiach, poleciała... okna nawet dojrzała i kulkę na wieży, a na jej czubku krzyż... reszta w jej niepowtarzalnym stylu... plus na koniec tęczowe drzwi!






reszta dzieciaków podeszła do sprawy, jak zawsze, po swojemu, spontanicznie, w ruch poszło wszystko, co panie  z JOK przygotowały , pastele, kredki, kredę...
świetna zabawa, ganianie za narzędziami pracy, bo to ważna część pracy, istny twórczy harmider!
a dorośli?
stanęli na wysokości zadania - wycofali się dyplomatycznie do tyłu, oddali trawniki dzieciakom, nie przeszkadzali ;-)  lub dyskretnie też sobie coś tam umalowali!
plener - zaliczony bardzo pozytywnie!












d.






Komentarze

  1. ...ale twórczo...Tak mi tęskno, za dziećmi. Pozdrawiam małą artystkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karola, dziękujemy i też pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty